Rahim - Bogdan Prejs

Przejdź do treści

Menu główne:

publicystyka > muzyka

„Podróże po amplitudzie” czyli przemyślenia trzydziestolatka Rahima
Miasto ze snów

5 marca odbył się w klubie Fraktal koncert Rahima, mieszkającego w Mikołowie artysty hiphopowego, promującego swoją najnowszą płytę „Podróże po amplitudzie”.

- Który to już krążek, na którym się pojawiasz?

- Trudno powiedzieć, ale policzmy: zaczęło się od 3-X-Klan, później dwie Paktofoniki, trzy płyty producenckie, Pokahontaz, Pijani Powietrzem, płyta z LUC-em… Wychodzi na to, że ta jest dziesiąta.
- Dziesiąta, ale pierwsza autorska.
- Faktycznie to pierwszy album, którego cała koncepcja, treść, opracowanie i ostateczny kształt oraz brzmienie wypłynęło ode mnie.
- Jak byś ją scharakteryzował?
- Powiedziałbym, że są to przemyślenia trzydziestolatka. Przekroczyłem tę barierę i zorientowałem się, że mój sposób myślenia uległ ewolucji od czasów, gdy zaczynałem rapować. „Podróże po amplitudzie” to składowa moich przemyśleń z ostatnich lat. Wskazuje na to tytuł tego albumu, wymyśliłem sobie właśnie taką muzyczną podróż po amplitudzie życia, w którym zdarzają się różne chwile, w którym są wzloty i upadki, w którym wciąż spotyka się coś nowego. Tak też starałem się tę płytę zbudować, żeby każdy numer był oddzielnym klimatem, inną bajką - dlatego nie ma sytuacji, że można zwrotkę z jednego utworu przełożyć do drugiego i dalej się wszystko zgadza - a jednocześnie by wszystko nie stało się składanką kawałków nie wiadomo skąd i po co, lecz było zespolone w jednorodną całość. Wydaje mi się, że udało się to jakoś osiągnąć.
- Był czas, kiedy zacząłeś dryfować w stronę psychodelicznego rapu. Zgodziłbyś się z opinią, że ta płyta jest powrotem do twych korzeni?
- Inaczej. Ona jest podsumowaniem kilkunastu lat moich działań i wynikiem doświadczeń, które zdobyłem przez ten czas. Są na niej zarówno kawałki mroczne, jakie tworzyłem dziesięć lat temu i lżejsze, które robiłem później. Jest tu całe spektrum styli, jakie opracowywałem w trakcie całej swej kariery.
- Z jednej strony podsumowanie, ale z drugiej start do czegoś nowego?
- W pewnym sensie tak, choć liczę, że następny mój album nie pojawi się za kolejnych 10 lat, tylko trochę szybciej. Ten krążek to wektor wszystkich moich poprzednich płyt, czyli coś na zasadzie wykorzystania najlepszych rzeczy, jakie miałem, jakie wytworzyłem w samym sobie i które udało mi się osiągnąć.
- Na płycie jest 17 utworów, ale mnie najbardziej intryguje „M-ów”, poświęcony Mikołowowi. Poczułeś jakiś obowiązek wobec niego?
- Pierwszych pięć lat życia mieszkałem w Katowicach, ale dorastanie i młodość przeżyłem już w Mikołowie. Z tym miastem bardzo mocno się związałem. Próbowałem dezercji na inne grunty, ale bardzo szybko wracałem. Tu się po prostu dobrze czuję. Spokój, jaki tutaj panuje, brak pędu, do tego duża życzliwość ludzi wywołuje we mnie przekonanie, że to jest miasto wymarzone, ze snów. Ta piosenka jest moim hołdem dla niego.
- Przed rokiem otrzymałeś jeden z tytułów Mikołowianina Roku 2008…
- To było wyjątkowe wyróżnienie. Figurka rycerza, którą wtedy dostałem, stoi u mnie na honorowym miejscu. Docenienie mnie tym tytułem potraktowałem jako feet back mojej miłości. To tak, jakbym rzucił bumerangiem z napisem „Kocham cię Mikołowie…”
- … a on by wrócił z napisem „Kochamy cię Rahim”…
- Coś w ten deseń. Zostałem wybrany spośród 40 tysięcy mieszkańców i to jest strasznie miłe.
- Zacząłeś w 3-X-Klan, ale twoja autentyczna kariera zaczęła się od Paktofoniki. W tym roku minie 10 lat od wydania jej pierwszej płyty i tyle samo od samobójczej śmierci Magika, który obok ciebie i Fokusa tworzył ten skład. Czy można powiedzieć, że od tamtego czasu minęła dla ciebie jakaś epoka?
- Na pewno wydoroślałem. Jestem dojrzałym facetem i zmieniło mi się postrzeganie wielu spraw. Inaczej podchodzę do świata i ludzi. Zmienił się mój system wartościowania, choć nie aż tak drastycznie, żeby idee, jakie kiedyś wyznawałem, już nie istniały, ale więcej rozumiem. Tych dziesięć lat odbieram jako bagaż doświadczeń smutnych, ale też budujących i nauczających. Czuję się pełniejszy przez to wszystko, co przeżyłem. Mam wrażenie, że wkraczam w nowy etap swojego życia, gdy już wiem, że to ja jestem panem swojego losu. Wiem, na co mnie stać, co chciałbym robić i co osiągnąć.
- Co do Paktofoniki. Mówiło się o mającym powstać o niej filmie. Będzie?
- Można powiedzieć, że on już powstaje. Obecnie trwają castingi. Podpisano umowę z producentem, jest reżyser, buduje się cała ekipa. Na jesień mają ruszyć zdjęcia, a podobno przed wakacjami przyszłego roku ma się odbyć premiera.

- Kto zagra Rahima?
- Nie wiem. Castingami zajmują się profesjonaliści. Chodzi o film, który musi mieć w sobie autentyzm, więc na bank będą szukali prawie sobowtórów.

- Nie chciałbyś zagrać w nim siebie samego?
- Słyszałem, jak któryś z aktorów powiedział, że najtrudniej jest zagrać samego siebie. Myślę, że mnie też nie byłoby łatwo. Ciężko jest udawać własne emocje. Najlepiej ujął to kiedyś Fokus mówiąc, że nie wyobraża sobie, by miał zagrać swoją rozpacz po śmierci Magika.
- I jeszcze miałby zrobić pięć dubli…
- … no właśnie. Na dodatek ja nie czuję się aktorem. Nie jest to coś, co by mnie kręciło. Bardziej odpowiada mi miejsce po tej drugiej stronie - wolę być słyszalny niż widzialny.


(Gazeta Mikołowska, 4/2010)


 
Copyright 2017. All rights reserved.
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego