cz. 2 - Bogdan Prejs

Przejdź do treści

Menu główne:

publicystyka > literatura > Maciej Melecki

Maciej Melecki: Wciąż szukam nowych znaczeń i tematów
Przygody języka

Dyrektor Instytutu Mikołowskiego Maciej Melecki wydał nową książkę poetycką. Zbiór „Pola toku” ukazał się w grudniu 2013 nakładem Wydawnictwa Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu.

To twoja trzecia książka poetycka w ciągu czterech lat. Wena cię nie opuszcza…
Istotnie, można by było tak powiedzieć, aczkolwiek moje książki zawierają wiersze z różnych przestrzeni czasowych. „Pola toku” ukazały się pod koniec roku 2013, ale zamieściłem w nich parę utworów nawet sprzed ośmiu lat. Po prostu to nie jest tak, że kończę jedną książkę i od razu ją wydaję, po czym zasiadam do kolejnej. W rzeczywistości składam je z wierszy, które komponują się w całość, zazębiają się, jakoś na siebie zachodzą. Tym sposobem do tego tomu nie weszło wiele utworów, które powstały w ostatnim okresie, gdyż czekają na inny moment. Z drugiej strony muszę powiedzieć, że tę nową książkę złożyłem i wydałem w tym samym roku, podczas gdy dwie poprzednie przeleżały po trzy lata - „Szereg zerwań” zamknąłem w 2008 roku, a ukazały się w 2011, podobnie było z „Przesterem” wydanym w roku 2009, ale gotowym już w 2006.

Wytłumacz nieco frapujący tytuł „Pola toku”.
Zakładam, że taki właśnie jest. Mnie samego on też frapuje i nie do końca jestem w stanie rozpakować go na tyle czytelnie, by móc powiedzieć konkretnie, co on znaczy. Z jednej strony wydaje mi się, że jest bardzo czytelny, bo przecież wszyscy znamy słowa „pola” oraz „toku” i jako czytelnicy możemy sobie pod tę zbitkę słowną podłożyć szereg treści. Wydaje mi się, że należałoby ją potraktować metaforycznie i odczytać w kategorii oraz w takim ujęciu, mniej więcej oczywiście, jako przestrzeń, która nieustannie trwa; jako wymiar, w którym jesteśmy, a który jest w miarę jakoś tam nieskończony.
Ja to odczytuję jako grę słów
I prawidłowo, bo znaczeń można tutaj wysnuć wiele. Zależało mi na tytule, który będzie coś znaczył, ale w sposób absolutnie niekonkretny.
Od dłuższego czasu pozostajesz wierny poetyce wypełnionej językowymi eksperymentami. Ciągle szukasz właściwego słowa, czy może już je znalazłeś i właśnie dlatego jesteś konsekwentny w swoim sposobie pisania?
Na pewno da się zauważyć nieustanne poszukiwanie i odkrywanie znaczeń z wykorzystaniem najrozmaitszych zabiegów językowych. Dla mnie jest to proces nieskończony i niepodlegający wyczerpywaniu. Nie wyobrażam sobie sytuacji zastygnięcia i nieeksplorowania myśli za pomocą tego głównego narzędzia, jakim jest język. Dlatego wciąż szukam nowych terenów znaczeniowych, mentalnych i nastrojowych, ale też nowych tematyk.

A nie uważasz, że poprzez to twoja poezja staje się hermetyczna? Tych wierszy nie da się czytać ot tak dla przyjemności do poduszki.
Nie da się i bardzo dobrze. Myślę, że od samego początku ta poezja taka właśnie była. Może w pierwszych tomach wydawało się, że moje wiersze są bardziej komunikatywne, bardziej czytelne, lecz z perspektywy czasu, jak do nich zerkam, widzę, że to nieprawda. Owszem, była większa umowność faktów, jednak później to się zmieniało na rzecz rozwibrowania języka i przez to nabierały one znamion hermetyczności, cokolwiek miałoby to znaczyć. Ale nie uważam, że te wiersze są aż tak zamknięte. Polega to chyba na kwestii wniknięcia w nie. Jak się to uczyni, gdzieś tam się pogrzebie i zacznie nurkować w tych odmętach, to nieczytelne na pierwszy rzut oka sekwencje po prostu się odmykają. Ja za bardzo nie wierzę w jakieś bezpośrednie prostopadłe ujęcia sytuacji i nastrojów. Potrzebuję głębszych, szerszych i bardziej skrzyżowanych toków wypowiedzi oraz nakładających się na siebie stanów, dopiero wtedy wyłania mi się lity obraz. Absorbuje mnie wielotematyczność, nachodzenie się tematów, ich wykluczanie się wzajemne, rozwidlanie. Dopuszczam jednak najrozmaitsze ugięcia, stąd występują w moich wierszach momenty bardzo konkretne. Pojawiają się w formie pewnych wybłysków lub krótkich spięć. Być może one pozwalają na to, aby uzyskać punkt odniesienia, tudzież punkt wyjścia.

Patrząc po objętości tych wierszy, można stwierdzić, że masz skłonność do rozbudowanej frazy. Nie ciągnie cię do tworzenia prozy?
Nie ciągnie, ona nie jest moją domeną. Wystarcza mi pisanie poezji. Wiersz dla mnie zawsze musiał o czymś opowiadać, a poprzez jego wrzecionowatość mogę wyłaniać cząstki narracyjne, które coś znaczą lub coś tworzą. W przypadku prozy wydaje mi się, że bym temu nie podołał, być może dlatego, że nie wystarczyłoby mi samozaparcia lub konsekwencji. Pojawia się też pytanie, o jaką prozę miałoby chodzić. Lubię medytacyjną, taką jak u Samuela Becketta lub Thomasa Bernharda, a nie przepadam za czysto narracyjną, opowiadającą konkretne historie i na tym się kończącą. Szukam w niej przygód przede wszystkim języka.


(Gazeta Mikołowska, 2/201
4)


 
Copyright 2017. All rights reserved.
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego