opinie - Bogdan Prejs

Przejdź do treści

Menu główne:

powitanie

Marian Kisiel
Buntownik bez powodu


1. Coraz rzadziej sięgam do arkuszy i tomików poetyckich moich przyjaciół, które były wydawane przed laty na byle jakim papierze i z niedużą dbałością o poziom edytorski. Wprawdzie powroty w przeszłość niosą z sobą niejaką przyjemność, lecz nie wydaje mi się, iżby trzeba było uporczywie konstruować mit szczególnej wyjątkowości chwil dawno minionych i na tym tle dowartościowywać własną biografię. Lektura wierszy przyjaciół niewątpliwie takiej mitologizacji musi sprzyjać, bo przecież to właśnie z nimi konstruowało się jakąś rzeczywistość, z nimi - dyskutowało się na temat pisanych wierszy, z nimi wreszcie - te wiersze wydawało się byle jak, choć nie z byle jakiego powodu (przemilcz pamięci, pył przykrył przeszłą potęgę poetyckich przyjaźni)!

Kiedy więc - zupełnie racjonalnie - wzdrygam się przed powrotami w młodzieńczą przeszłość literacką, coś nieracjonalnego każe mi zatrzymać się przed książkami Bogdana Prejsa. Czy to z tego powodu, że byłem redaktorem jego debiutanckiego zbiorku, czy dlatego, że wydaje mi się, że Prejs niesłusznie został jako poeta zapomniany przez swoich rówieśników, czy też z jakichś innych względów - trudno mi wyjaśnić. Nie zamierzam też tego dochodzić, bo również w pisarstwie krytycznoliterackim musi być ukryta jakaś tajemnicza siła, o której nie wszystkim wolno wiedzieć więcej ponad to, że jest…
Wracając zatem do Prejsa - wydał on kilka tomików: Jak gdyby nic się nie stało (1986), Nie patrz nikomu zbyt głęboko w oczy (1987), Widokówki 1986 (1990), Podręczny słownik wyrażeń nieparlamentarnych (1990), Czasami wydaje mi się, że jeszcze żyję (1994). Nie ukazały się dwie inne jego publikacje: Widok z mojego okna (książka przyjęta do druku przez Młodzieżową Agencję Wydawniczą na rok 1989) oraz przejmujący poemat Tylko wybrańcy rodzą się pod szczęśliwą gwiazdą. To wiele, ale też i zbyt mało, aby jakoś zakorzenić się w pamięci rówieśników. Wprawdzie trudno oczekiwać, iżby nasi rówieśnicy mogli jeszcze wnieść cokolwiek nowego do literatury polskiej końca wieku, ale też nie przystoi zawczasu stroić się w kasandryczne piórka. Jakkolwiek będzie: Bogdan Prejs w tej literaturze nie zajął miejsca wysokiego, choć mógł, choć u progu mijającej dekady pisano o nim bardzo pochlebnie i choć oczekiwano od niego jakichś ważnych deklaracji autorskich (dość wspomnieć, że Widokówki 1986 redagował mało wówczas znany poeta Jacek Podsiadło).
2. Nieważne, minęło. Ważne natomiast, że w swojej poezji Prejs zawarł hipsterowską filozofię, opcję nie aprobującą jakichkolwiek kompromisów. Inaczej: swoją niezgodę na świat uładzony. Czy autor Podręcznego słownika wyrażeń nieparlamentarnych jest buntownikiem w życiu - tego do końca nie wiem. Wiem natomiast, że w poezji - świat jest dla niego wielką raną, ustawicznie rozdrapywaną i właściwie nie do zabliźnienia. Może nie jest to świat, który w swoich podstawach daje jakikolwiek powód do buntu. Ale Bogdan Prejs jest w większej mierze buntownikiem bez powodu (niemal tak samo jak kanonizowany przez niego James Dean), niż buntownikiem sub specie koszmarnej rzeczywistości.
Rzeczywistość poetycka Bogdana Prejsa jest przestrzenią jego młodzieńczości, jego zbuntowanej pamięci, jego niezgody na kończący się czas beztroski (ale i - w pewnej mierze - kończącej się również akceptowanej powszechnie nieodpowiedzialności). Pesymizm tej liryki jest nieodłączną stroną, bez niego by tej liryki nie było, z nim - staje się ona czymś koniecznie do życia potrzebnym. Bo też poeta ustawicznie sytuuje się w przestrzeni mitycznej. Prawdopodobnie takiego świata, jaki powołuje on do życia w swoich wierszach, nigdy nie było. I prawdopodobnie poeta nadaje mu sensy zupełnie naddane, tworzy fikcyjną rzeczywistość dla realnych doznań. Lecz czym innym - w ostatecznym rachunku - jest poezja, jeżeli nie stwarzaniem życia, które mogłoby być takie jak w wierszu, gdyby mu tylko na to pozwolić. W tej mitycznej rzeczywistości tkwi naturalnie jakiś porażający protest przeciwko codzienności, nudzie, szarości. Świat jest zbiorem niekoherencyjnym i nie dającym szans na pełne w nim spełnienie. Byle niemądra decyzja, która potwierdza społeczne oczekiwania, bywa wyżej kwalifikowana niż etyczny bunt przeciw pospolitości, małemu i pozorowanemu życiu.
3. Bohater liryczny wierszy Bogdana Prejsa chce przeżyć swoje życie intensywnie, chce mocnego doznania, choćby miało ono skrócić jego istnienie. Stąd targa się, miota i nie umie znaleźć dla siebie miejsca w dostępnej mu przestrzeni ludzkiej. Ale i z tym się pogodzi, bo wnet - choćby w Widokówkach - zrozumie, że doznania ekstremalne zdarzają się raczej rzadko.
Autobiografizm tej liryki jest jej największym dramatem. Wprawdzie każda sztuka słowa odwołuje się w jakimś sensie do biografii piszącego, lecz w wypadku Bogdana Prejsa jego życiorys na tyle mocno wpił się w świat wierszy z poszczególnych zbiorków, że niepodobna ich czytać poza tym właśnie kontekstem. Najpełniej widać to w trzech zbiorkach: Widokówki 1986, Czasami wydaje mi się, że jeszcze żyję i Tylko wybrańcy rodzą się pod szczęśliwą gwiazdą. Piszę o tym trochę na słowo honoru, ponieważ tylko pierwszy arkusz dotarł szerzej do czytelnika; drugi - został wydany bodaj w dziewięciu egzemplarzach (dla przyjaciół); trzeci nie ukazał się wcale. Ale i ten fakt jest wielce wymowny. Selekcjonowanie czytelnika, ograniczanie zasięgu swoich wierszy tylko do wąskiej grupki przyjaciół - to wszystko musi czemuś służyć. Może konstruowaniu własnego (i, poniekąd, pokoleniowego) mitu prywatności zmacerowanej, a przez to - zbuntowanej?
4. Myślę, że trzeba wydać porządny wybór wierszy Bogdana Prejsa. Wtedy dowiemy się czegoś więcej. I wtedy też wszystko to, o czym tutaj sygnalnie zaledwie napomknąłem - stanie się bardziej wyraziste.

(Śląsk, 1/1998)



„PREJS BOGDAN (1963) - poeta, kolekcjoner złych recenzji.

Debiutował w 1984 r. w „Życiu Literackim”. Ogłosił arkusze poetyckie: „Jak gdyby nic się nie stało” (Piwnica Literacka „Remedium”, Sosnowiec 1986), „Nie patrz nikomu zbyt głęboko w oczy” (Bibliotheca Ecce, Katowice 1987), „Widokówki 1986” (Staromiejski Dom Kultury (Warszawa 1990), „Podręczny słownik wyrażeń nieparlamentarnych (1990), „Czasami wydaje mi się, że jeszcze żyję (1994, nakład własny 9 egz). Nie ogłosił książki „Widok z mojego okna (przyjęta do druku przez MAW do planu wydawniczego na rok 1989) oraz poematu „Tylko wybrańcy rodzą się pod szczęśliwą gwiazdą”.
Krzysztof Świerkosz pisał o „Nie patrz nikomu zbyt głęboko w oczy” w „Iglicy” (1988): Jest najlepszym przykładem poezji buntu i niechęci do świata (…) apoteoza nie istniejącego cierpienia nie wywołuje zamierzonego efektu dramatycznego (…) wywołuje wrażenie wydumanej pozy.
Choć Prejs publikował w „bruLionie”, jego „Widokówki 1986” zjechał w tym piśmie Marian Stala w cyklu „Poeci i wierszomania”: Bohaterem wierszy jest człowiek nie mogący znieść polskiej rzeczywistości lat 80. i stwarzający sobie w jej miejsce wewnętrzny świat (…) uderza wszechwładny i nie kontrolowany przez autora sentymentalizm, a nawet więcej: irytująca skłonność do rozczulania się nad samym sobą (…) Podstawową słabością pozostaje wybrany sposób mówienia. Marzenia o Ameryce (o wolnym świecie) zmieniły się w języku Prejsa w naśladowanie dykcji kojarzonej przezeń z amerykańską poezją. Niestety, nic dobrego z tego nie wyszło, poza rozwodnieniem frazy i niepohamowanym gadulstwem.
Po latach, w miesięczniku „Śląsk” (nr 1/98) obszerny felieton poświęcił Prejsowi Marian Kisiel (ongiś redaktor jego debiutanckiego zbiorku), domagając się wydania porządnego wyboru jego wierszy. …w swojej poezji Prejs zawarł hipsterowską filozofię, opcję nie aprobującą jakichkolwiek kompromisów (…) Bogdan Prejs jest w większej mierze buntownikiem bez powodu (niemal tak samo jak kanonizowany przez niego James Dean), niż buntownikiem sub specie koszmarnej rzeczywistości. Kisiel zwrócił ponadto uwagę na pesymizm i autobiografizm wierszy Prejsa.
Pod koniec lat 80. redagował na Uniwersytecie Śląskim podziemne pismo „Gąbka” (co godził jakoś z wydawaniem arkuszy poetyckich firmowanych przez ZSP). Zadenuncjowany przez jednego z profesorów, musiał się ukrywać przez 2 miesiące u Sławomira Matusza.
Ostatnio Prejs udzielał się jako krytyk - w miesięczniku „Śląsk”.
Prywatnie: urodzony w Zabrzu, mieszkał w Tychach, kolega Krzysztofa Koehlera z klasy, absolwent polonistyki Uniwersytetu Śląskiego, przez pewien czas przebywał jako emigrant we Włoszech.

(Parnas bis. Słownik literatury polskiej urodzonej po 1960 roku.
Lampa i Iskra Boża, Warszawa 1998)



Sławomir Żukowski
Cyganeria czyli między nami twórcami

Rozmowa z Bogdanem Prejsem, dziennikarzem, poetą i pisarzem


1. Pierwsze spełnienie - A przekonywali mnie, że to jest kulturalna rubryka.... Nie powiem.

2. Ulubiony mistrz - Szkoda, że nie ulubiona aktorka. Nie mogę więc wspomnieć o Erice Eleniak i Nastassji Kinsky? Taki prawdziwy mistrz? - Bob Dylan.
3. Czasy socrealizmu - Miałem o nim pisać doktorat, ale na szczęście odeszła mnie ochota na karierę naukową.
4. Pierwszy pomysł na życie - Jako dziecko przez jeden dzień chciałem być księdzem.
5. Wspomnienie ze szkoły - Byłem prymusem, ale tylko w podstawówce. Prawdę mówiąc, wolę wspomnienia z akademika.
6. Ulubione miejsce - Łóżko, nawet puste.
7. Pierwszy pocałunek - Taki z języczkiem? To była Joasia, koleżanka z podwórka.
8. Pierwsze zarobione pieniądze - Na obozie OHP (podobno to znaczyło: Ochotnikom H... Płacą) koszeniem trawy na Westerplatte w 1980 roku. Kupiłem za to swoje pierwsze dżinsy.
9. Najmilszy prezent - Kupon totka z właściwie skreśloną „szóstką”.
10. Ulubiona potrawa - Ogólnie biorąc, jem niewiele. Wolę napoje.
11. Twój styl - Czarny.
12. Rozczarowania - Świadomość, że nigdy już nie będę muzykiem i nie zagram na scenie „Love like a man” Ten Years After.
13. Sukces - Wciąż udaje mi się nie musieć nosić krawata.
14. Dom - Źródło stresu - właśnie go rozbudowuję nie mając na to pieniędzy.
16. Co jest dla ciebie najważniejsze - Emilia, Martynka i Karol - więcej dzieci chyba nie mam.

(Echo, 45/2002)


 
Copyright 2017. All rights reserved.
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego