Przeciw miernocie - Bogdan Prejs

Przejdź do treści

Menu główne:

publicystyka > literatura

,,Chaos i konwencja” - polemiki
Przeciw miernocie po raz wtóry

Pretekstem do napisania niniejszego tekstu stał się „głos oskarżonego” Krzysztofa Świerkosza zamieszczony w nrze 10 „Studenta”. Lider Sans-Gene jako jedyny odnalazł siebie w niewymieniającym nazwisk felietonie Mariana Kisiela pt. Przeciw miernocie. Szczególna i nadzwyczajna to zdolność samoidentyfikacji. Można by ironizować z obrażonego raczej niż oskarżonego kandydata na wieszcza, ale nie o to przecież chodzi.
„W poezji staramy sie stworzyć świat inny, może piękniejszy, może lepszy. Wierzymy, że tylko piękno może uzdrowić współczesnego człowieka z presji technicznej cywilizacji. Nie próbujemy jej na sposób „magiczny” zaklinać poprzez odwzorowanie świata pustki, jaka tworzy się w kontakcie człowiek-świat, lecz podajemy alternatywę świata, która w ostatecznym rozrachunku może doprowadzić do swojego spełnienia"— pisze K. Świerkosz. Czyżby pragnienie nowej Arkadii? No cóż, nawet przy najlepszych chęciach nie potrafię wyobrazić sobie członków Sans-Gene w szatach nowych Wergiliuszów.
Pisze autor wystąpienia - „tylko piękno może uzdrowić współczesnego człowieka”. W wypisach szkolnych znajduje się wiersz S. Grochowiaka wyznającego - „wolę brzydotę”. Świerkosz, pisząc o pięknie jako wartości nadrzędnej, stawia siebie po jednej stronie z adwersarzami „pierwszego turpisty”, z Przybosiem i Słonimskim. O dziwo, po lekturze wierszy młodych poetów, którzy zapewne mają ambicje stworzenia nowego pokolenia, można dojść do przekonania, iż nie jest on odosobniony ze swoim stanowiskiem.
Przed trzynastu laty - na tamach tego samego, a jakże innego „Studenta” - tak pisał Julian Kornhauser o młodych wówczas poetach - „oni też chcieliby się buntować, ale na razie nie wiedzą, w imię jakich wartości, na razie się odcinają”. Obecni młodzi poszli jeszcze dalej - nie tylko się odcinają, lecz wręcz zaprzeczaj buntowi poprzez ucieczkę od niego. Treść zastąpiła forma, świat zewnętrzny - wymyślne lądy nie będące nawet transformacją rzeczywistości. Estetyka bierze górę nad etyką. Jakże pięknie opisuje podobny obraz Rafał Wojaczek w swoim Sanatorium: „Zaprawdę powiadam ci, poetą się jest. Jest się nim żyjąc. Zaś bywa się czasem skrybą, czyli grafomanem. Bywa się nim wtedy, gdy braknie siły, by dźwigać ciężar swego życia. Wtedy ucieka się do ogródka sztucznym sposobem urządzonego i sadzi się smętne kwiatki na schludnej grządce. Jeszcze dobrze, gdy temu procederowi towarzyszy ironia. Ale najczęściej ogrodnikowi wydaje się, że kwiatek pieczołowicie przez niego hodowany dorównuje urodą niebieskiej róży. W przypadkach bardziej zaawansowanego obłędu taki działkowicz całkiem zatraca poczucie rzeczywistości. Oto on wyhodował różę!”
Niniejszym młode pokolenie proponuję nazwać „Ogrodnikami”. Niechaj jak Mały Książę wpatrują się w swoją różę. Tylko niech, na Boga, nie każą jej wszystkim wąchać!
Młoda poezja znajduje się w stanie zastoju. Powszechny marazm ogarnął młodych poetów. I żeby była to jeszcze chociaż emigracja wewnętrzna, stanowiąca przecież jedną z form sprzeciwu. Ale gdzie tam!
Kontestacja jako wartość budująca poezji nie jest popularnym tworzywem wiersza młodego twórcy. Bunt zmierzający do zmiany rzeczywistości może zniszczyć jego wyimaginowany świat. Minimalizm treści, a jednocześnie przerost formy - oto główne grzechy wstępującego pokolenia.
Ale przecież nie całego. Istnieją jeszcze młodzi twórcy, którzy nie zastąpili nieufności bezproduktywną wyobraźnią, którym estetyka nie przesłoniła etyki. Niestety, redaktorzy pism potrafią odpowiednio „posegregować” zaoferowane im teksty i chętniej wybiorą „wyobraźnię czasu” niż „obraz czasu”. Wszak to takie niewinne. Tacy ludzie, jak K. Świerkosz czy M. Wojszwiłło staną się przedstawicielami i rzecznikami pokolenia. Ich liryczna propozycja, poprzez swoją bezproblemowość, stworzy obraz generacji kolejnej małej stabilizacji.
Zamykanie się przed światem zewnętrznym nieuchronnie prowadzi do klaustrofobii. Czerpanie tematów do wierszy z małego palca u nogi świadczy o ograniczonym horyzoncie. Ile można odkryć nowych Utopii? Gdzież podziały się niezaprzeczalne i niezniszczalne tworzywa: bunt, nieufność i prawda? Gdzie niepokój? Kolorowe układanki słów są być może ładne, ale nazbyt pretensjonalne - albo się z nich wyrasta, albo na zawsze pozostaje z ręką w nocniku.
Piszący te słowa nie ma ambicji ferowania wyroków ani też wskazywania „jedynej właściwej” drogi. Nie mam nawet nie przeciwko grupie Sans-Gene. Chodzi mi tylko o to, że jeżeli za kilka lat ktoś zamierza pisać o kolejnym nijakim pokoleniu poetyckim w naszej literaturze, to proszę mnie w to nie mieszać. Ani mnie, ani kilku ludzi, którzy mają oczy szeroko otwarte. I to by było na tyle.

(Student, 13/1988)

 
Copyright 2017. All rights reserved.
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego