Jan Miodek - Bogdan Prejs

Przejdź do treści

Menu główne:

publicystyka > wywiady

Ludzie lubią mnie słuchać

Na spotkanie z prof. Janem Miodkiem, które odbyło się w piątek w szkole muzycznej w Tychach, przybyły tłumy słuchaczy. Wcześniej profesor udzielił wywiadu dziennikarzowi „Echa”.

- Otrzymuje pan mnóstwo listów...

- Coraz więcej!
- ... zdarzył się problem , z którym nie potrafił pan sobie poradzić?
- Czasami jest prośba o etymologię nazwiska. Wtedy pytam kolegów, radzę się specjalistów onomastyki. Najczęściej problemy nie do rozwiązania dotyczą właśnie pochodzenia nazw. Natomiast ze sprawami poprawnościowymi zawsze sobie człowiek jakoś poradzi.

- Czy Polacy potrafią mówić po polsku?
- Ależ oczywiście, że tak. Każdy Polak doskonale mówi po polsku, różne są tylko talenty oratorskie. Są wspaniali erudyci nudni jako mówcy. I na odwrót - bywa, że ludzie o niespecjalnym bagażu erudycji są bardzo atrakcyjni w odbiorze. Mogę nieskromnie powiedzieć, że ja chyba należę do tej drugiej grupy. Jakąś tam pamięć mam, ale naprawdę nie jestem wielkim erudytą. Wiem jednak, że ludzie lubią mnie słuchać.
- Czy konieczne są reguły gramatyczne, czy nie wystarcza, że się po prostu rozumiemy?
- My nawet nie zdajemy sobie sprawy, że bez przerwy podporządkowujemy się zasadom! Nie uświadamiamy sobie tego, bo z tym jest tak, jak z ruchem palców. To, że widzę kota, a nie kosa, że piję lurę, a nie kurę, to jest to nieustanne podporządkowanie się regułom gry językowej.

- Niektórzy jednak „umią”, ale nie - „umieją” mówić po polsku...
- Zdarzają się odejścia od normy; bywa jednak, że jest to początek jej odchodzenia w przeszłość' i normą staje się dotychczasowy błąd.

- Jaki problem językowy najbardziej pana rozbawił?
- Mnie generalnie śmieszą i drażnią raczej błędy stylistyczne, a nie gramatyczne. Jeżeli rozmawiam z człowiekiem mającym aspiracje intelektualne i wypsnie mu się jakieś „poszłem” czy „wzięłem”, to mnie to na pewno razi. Ogólnie jestem jednak bardziej liberalny wobec tak zwanych wpadek gramatycznych niż stylistycznych. A zatem - jeżeli ktoś przed mikrofonem powie, że sie „wkurzył” czy „opierniczył” kogoś, nie wyczuwając, że jest to słowo w gruncie rzeczy wulgarne, to mnie to drażni. To, co wypada w rozmowie z kolegą nie wypada np. w wywiadzie radiowym.
- Czy panu profesorowi zdarzają się błędy?
- Miałem lat dwadzieścia parę gdy dowiedziałem się, że trzeba się „nadwerężać”, a nie „nadwyrężać”. W „Ojczyźnie – Polszczyźnie” zdarzyło mi się kilkakrotnie użycie słów „ani raz”. Dopiero po paru listach telewidzów, którzy uświadomili mi, że zgodna z normą jest postać „ani razu”, zacząłem się pilnować i tak mówić. Mnie przez 40 lat życia nie raziła jednak forma „ani raz”. Nie wiem, czy zawsze powiem idealnie „dzisiaj”, może mi się zdarzyło „dzisiej”. Pamiętam, że kiedyś po przeczeniu użyłem biernika zamiast dopełniacza. Dobrze to czy źle? Jakiś taki surowy dydaktyk to by powiedział: „Fatalnie, ta audycja powinna być kryształowa”. Wydaje mi się jednak, że byłaby ona wtedy nieludzka, a ja byłbym automatem, chociaż automaty też są zawodne. Jestem tylko człowiekiem i czasem zdarzy mi się jakiś lapsus gramatyczny czy stylistyczny. Jednemu dziennikarzowi, który tak zaczął kiedyś ze mną rozmowę: „Ja to się boję z panem mówić, bo pan chyba na błędy uważa” - powiedziałem, chcąc go ośmielić: „O, panie redaktorze, przecież ja czasami też coś palnę”. Użyłem tego na wizji i myślę, że powiedziałem zbyt potocznie. Mogłem raczej stwierdzić: „coś mi się wyrwie”, „mam jakąś wpadkę”. No więc to się zdarza i może to bardziej ludzkie, że tak jest.

- Jak powinno się mówić – „mam” czy „posiadam”?
- Ach, proszę pana, sprawa, która doprowadza mnie do białej gorączki... Nie można używać czasownika „posiadać” z partykułą przeczącą „nie”. Przecież to jest coś niesamowitego – „nie posiadam” czegoś tam. „Nie mam!” „Posiadać” to słowo strasznie nadużywane. „Kto z państwa jeszcze biletu nie posiada?” - krzyczał zawsze konduktor w tramwaju lub autobusie. On był na służbie i wydawało mu się, że jak tak krzyknie, to on jest elegancki. Gdyby krzyknął: „Kto jeszcze nie ma biletu?” - to w jego mniemaniu byłoby to prostackie.
- Jest pan znakomitym gawędziarzem. Czy możemy spodziewać się, że do książek przez pana napisanych dołączą inne, niekoniecznie o problemach językowych ?
- Kto wie, może kiedy będę starszy, napiszę wspomnienia na przykład z takich spotkań, jak to.


(Echo, 48/1992)


 
Copyright 2017. All rights reserved.
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego