sms do ludożerców link - Bogdan Prejs

Przejdź do treści

Menu główne:

poezja

sms do ludożerców
Instytut Mikołowski, Mikołów 2009



nie
zjadajmy się




4


lustro

z lustra spogląda na mnie uważnie
twarz mojego największego wroga
który nie opuszcza mnie
nawet na chwilę

czuwa gdy ja czuwam
odpoczywa gdy kładę się na spoczynek
nie pozwala na ucieczkę i samotność

zamierzam zabić go bez skrupułów

on twierdzi
że musi mnie pilnować
żebym nie zrobił jakiegoś głupstwa


• • •

Kobiety mijające mnie
na ulicy
to potencjalne matki
moich przyszłych dzieci

Zmęczeni mężczyźni
to ich mężowie
bijący je za puszczanie się
z takim chłystkiem jak ja

Dzieci biegające
po placach zabaw
to być może
przyszli mordercy

ale teraz jeszcze nie
teraz jeszcze spokój
kobiety śpiewają kołysanki


ufać to znaczy

Ufać to znaczy patrzeć
jak ktoś zakłada pętlę
na twej szyi
i nie cofnąć głowy

Ufać to znaczy patrzeć
jak ktoś jednym kopnięciem
wywala stołek
spod twych stóp

To znaczy wisieć
kołysać się na boki
i wiedzieć że to wszystko
tylko głupi żart

6.02.1982



mój pies


to zwyczajny

pies trzy razy dziennie wychodzi
na spacer lubi gdy go
głaszczę ma psi pysk
i cztery krótkie niezgrabne
łapy czasem kogoś pogryzie
ale rzadko i to tylko małe
dzieci nie cierpi nie
ma wścieklizny wcale nie
jest podobny do wilkołaka
a mimo to co noc zamienia się
w człowieka


poezja

Poezja to to, co chodzi po ulicach

Federico Garcia Lorca


nie narzekam na brak świeżej krwi
do pisania
mnóstwo jej na ulicach
przelewa się chodnikami
nie wiadomo dokąd
w czasie mrozów zamarza
i łatwo się pośliznąć
podczas odwilży brodzę w niej
po kolana

nocą
gdy wysycha
wytaczam jej trochę
z siebie


przechodniu tego wiersza

w czasie
gdy czytasz te słowa
trwa moje powolne umieranie

jesteś jednym z zabójców

nie śnij że umkniesz
wiem
że nie unikniesz kary

że zginiesz

w tłumie


improwizacja na temat improwizacji


bo słowa się spieszą ustawiają w kolejce
jakby właśnie rzucono na sklep vademecum
dobrego umierania co dziesiąte idzie pod

mur co drugie strzela palcami

01. 1984



mocne słowa


Nie rzucaj zbyt mocnych
słów na wiatr
przy nagłym podmuchu
możesz dotkliwie dostać po mordzie


rafałowi wojaczkowi, poecie

Ten który walczy nie jest tym co
przeżyje

bo nad nim drżenie
a pod nim kolana

Ten który milczy nie jest tym co
nie pisze

słów w których całą
prawdę swą chce ukryć

Ten który pragnie nie jest tym co
osiągnie

cele ukryte
w kałamarzu pragnień

Ten który kończy nie jest tym co
wygrywa



bohaterowie nie umierają bezkarnie

Żyć znaczy kochać. Żyć znaczy ryzykować.
Żyć znaczy poświęcać się dla tych,
których się kocha. I nie pytać, czy to się opłaca

James Dean


nikt nie rodzi się bohaterem
to bohaterowie rodzą się w nas


James Dean wiedział
że został buntownikiem bez powodu
tylko dlatego
że Marlon Brando odrzucił
scenariusz swego życia

nikt nie rodzi się olbrzymem
w świecie karłów

James Dean wiedział
że musi umrzeć
by przeżyć
w Edenie karłów

że trzeba uciekać
by pozostać na zawsze



irysy

w październiku 1987 roku na giełdzie
w Nowym Jorku sprzedano za rekordową
sumę czterdziestu dwóch milionów dolarów
„Irysy” van Gogha
obraz artysty który aby umrzeć godnie
i obronić się przed śmiercią głodową
wybrał samobójstwo

o jego „Butach” prawiły największe umysły
tego wieku
reprodukcja „Słoneczników” powielana jest
w każdym
szanującym się wydawnictwie albumowym

za życia sprzedał tylko jeden obraz
na „Irysy” nigdy nie znalazł nabywcy

dopiero po latach
gdy ciało pojednało się już z ziemią
zapachniały nabrały kolorów
rozkwitły pełnią szczęścia


• • •

Kasi


wzrokiem maluję Twój portret
a Ty mówisz
że nie widziałaś jeszcze
tak bezmyślnych oczu


prośba

gdybyś dała mi chociaż nadzieję
że przy Tobie nie będę miał ochoty
przegryźć sobie żył
to kto wie
może uwierzyłbym
że jesteś moim przeznaczeniem


• • •


nie znalazłem swojego nazwiska na liście nagrodzonych

ani odrzuconych nie znalazłem go w spisie treści
w kartotece na klepsydrze na drzwiach wychodka
w instrukcji obsługi w programie telewizyjnym na bilecie
autobusowym dwukrotnego kasowania w elementarzu
na karcie menu ani w trzynastotomowej encyklopedii
PWN w wykazie odznaczonych na tablicy rejestracyjnej
na murze domu w książce telefonicznej ani na wizytówce
na widokówce z Włoch na liście donikąd na opakowaniu
gumy do żucia bubble gum w rozkładzie jazdy PKP na
mapie USA w komunikacie radiowym na kartce na cukier
w tekście piosenki zespołu The Beatles na wystawie
broni na blankiecie telegramu ozdobnego w witrynie
sklepu samoobsługowego na paczce papierosów Lucky
Strike w książeczce do nabożeństwa na liście artykułów
reglamentowanych ani w wykazie nazwisk zakazanych
w reklamie telewizora SONY na metce spodni Morris
w słowniku wyrażeń nieparlamentarnych w dowodzie
osobistym seria WL nr 2146359 w legitymacji studenckiej
47 899 w moim pamiętniku nawet w tym wierszu

wszędzie puste miejsca
czekają na mnie


rzym, piazza venezia, godz. 15

w tym mieście gdzie w najbliższym czasie
powinien stanąć Pomnik Nieznanego Japończyka
z aparatem fotograficznym firmy Kodak
zaopatrzonym w szerokokątny obiektyw
w mieście do którego prowadzą
wszystkie wąskie jednokierunkowe drogi
a wyjeżdża się kilkupasmową autostradą
w tym mieście gdzie nazwisko Maradona
jest popularniejsze niż Juliusz Cezar
którego największym błędem politycznym
była nieumiejętność strzelania bramek
w tym mieście
pewnego słonecznego dnia
poczułem że mogę zacząć
żyć od nowa
choć dotąd nigdy jeszcze nie umarłem

(teraz już wiem że życie może trwać wiecznie
a miasto już we mnie umarło)


(ocenzurowano)

w latach 1981 - 82 prowadziłem bogatą korespondencję z pewną dziewczyną imieniem Ewa mieszkającą na drugim końcu Polski w mieście które leży nad ostatnim z polskich mórz jedynym jakie wtedy znałem

znaliśmy się tylko z listów moja szuflada do dziś kryje ich chyba ze trzydzieści mój adres znalazła w miesięczniku Radar prowadzącym rubrykę pen pal club

miałem osiemnaście lat i ogromny zapas wiary w takie wartości jak prawda miłość wolność jej imię łączyłem z niespełnioną nastoletnią miłością i ona miała mi ją dać zastąpić przywrócić wskazać

nie przeszkadzały nam stempelki ocenzurowano bo czy można ocenzurować miłość nie stanowiła przecież zagrożenia dla czołgów pałek gazów łzawiących i armatek wodnych

tacy jak ja pisali ulotki ja pisałem listy zamiast bibuły przesyłałem w kopertach zdjęcia zespołów i swoje własne
miałem wtedy osiemnaście lat miałem już dowód matury jeszcze nie nie potrafiłem jeszcze krzyczeć czytałem lektury szkolne i Trybunę Robotniczą myślałem że będzie lepiej i było lepiej bo zniknęły z kopert ślady fioletowych stempli

teraz mam o sześć lat więcej od pięciu nie wysyłam już listów do Gdyni zresztą nie mam tam nikogo znajomego zdążyłem stracić wiarę przestać czytać Trybunę zrobić maturę zdążyłem zakochać się kilka kolejnych razy i tyle przeżyć porażek teraz miłości uczy mnie dziewczyna która zostanie moją żoną mieszka bliżej i nie musimy przesyłać sobie listów z fotografiami ładniejszych koleżanek i przystojniejszych kolegów Radar został tygodnikiem listy sprawdza się bez oznaczania kopert kolorowymi pieczątkami

zdążyłem zakosztować wolności i niewoli
miłości i nienawiści ucieczki i powrotu

mam coraz mniej wiary
coraz więcej nadziei

06. 1987



3


każdy z nich nie będąc graczem
nauczył się przegrywać”

Aleksandrowi Rybczyńskiemu


trzydziestoletni mężczyzna
którym zostanę za kilka lat
jest mi coraz bliższy
jeszcze nie brat ale już nie obcy

coraz częściej siada tutaj ze mną
zmęczonym gestem zaprasza do rozmowy

ale tylko ja mówię
on słucha uważnie

nie ma nawet siły uśmiechnąć się
gdy mówię o przyszłości


stare wiersze

Mariuszowi


za bardzo wierzyliśmy w moc naszych słów
w ich niezmienność i w stałość idei

nie patrzymy sobie prosto w oczy
gdy po latach ożywiamy wspomnienia

nie przywołujemy naszych dawnych przyjaciół
nie odstępujących nas kiedyś na krok
życia i śmierci
słowa w krótkim czasie zmieniają sens
i śmierć nie jest już tak nagła i bolesna
a życie nie jest jej pierwszą stroną

wstydzimy się starych wierszy
gdy podajemy sobie dłoń na pożegnanie
zakładamy rękawiczki


coraz bardziej
obawiam się tego co jest

coraz bardziej obawiam się tego co jest
coraz bardziej oddalam się od siebie
sprzed lat

dzisiaj rozumiem tych którymi gardziłem
cóż złego w tworzeniu ze swego domu
oazy spokoju wyspy zapomnienia
już nie potrafię cieszyć się bez powodu
oburzać na jawną niesprawiedliwość
umierają we mnie resztki emocji

ciekawość nieznanego stała się lękiem
przed nieznanym
wzloty - nieprzemyślanymi decyzjami
niezawodni przyjaciele znajomymi
którzy nawet nie zauważają mnie na ulicy

palę coraz więcej papierosów
to jedno co mi pozostało

świat obserwuję przez okno


• • •

obrazy które uciekają z pamięci
zacierające się twarze
okruchy wspomnień mylące się imiona

(podobno wszystko wraca tuż przed
wszystko odżywa
: spotykam przyjaciół których jak własną kieszeń
opowiadają mi o swoich problemach i o przyjaźni
jestem w środku coraz mniejszego pokoju
stoję w cieniu statuy wolności
świat obserwuję przez okno

być może zapomnisz mnie
jako chudego chłopaka z gitarą basową
na której nigdy nie nauczył się grać
i niespełnionym na zawsze marzeniem
pozostało zagranie choć kilku fraz
Love like a man Ten Years After

może zapamiętasz mnie
jako kogoś kogo nigdy nie było
w twoim świecie
o którym tyle próbowałem ci opowiedzieć

zresztą jakie ja mam prawo opowiadać ci o świecie
nie znam go przecież całego
czy mogę mówić o życiu
jeżeli nie wiem jak umrę

te wiersze chciały być tym czym być nie mogą
bo czy wiersz może zbawiać
czy wiersz może nawracać

te wiersze chciały być tym czym być nie potrafią
- modlitwą wskazówką drogą
ale co to za droga zbudowana ze słów

myślałem że oddalę się od śmierci
pisząc o niej
że ochronię się przed cierpieniem
pisząc o bólu
chciałem umrzeć w wierszu
aby przeżyć

ale ilekroć wydaje mi się że jeszcze żyję
życie nieustannie wyprowadza mnie z błędu


ucieczka

gdziekolwiek pójdę będzie to ta sama droga
bez końca
ten sam świat z czterema kątami
to samo niebo z niezliczoną ilością
rozpalonych gromnic

cokolwiek wybiorę będą to te same drzwi
ci sami ludzie
o obcych imionach i nazwiskach

kiedykolwiek ucieknę
będzie to ten sam cel bez dna
ten sam wybór
ta sama udręka i strach

cokolwiek zrobię
będzie to to samo ja
od którego nie ma ucieczki


wyjście ewakuacyjne


Nie myśl że to koniec
kiedy krew wciąż płynie
i brak jej siły przebicia

Nie myśl że to początek
gdy wytoczyłeś ją całą
przez oddech i spojrzenie

Jesteś w środku coraz mniejszego
pokoju
obijasz się o ściany
czekasz aż ktoś otworzy
zamknięte od zewnątrz okno
: trzecie wyjście to twoja jedyna szansa
czekasz
by nareszcie czmychnąć na wolność
pofrunąć w dół
jak Ikar
z wysokości pierwszego piętra

pierwszym wyjściem jest życie
drugim śmierć
z wolności
korzystaj tylko w chwilach
szczególnego niebezpieczeństwa


• • •

Zakratuj okna
pewnego dnia może ci przyjść ochota
wyskoczenia przez jedno z nich
powinieneś zapobiec uzewnętrznianiu się
swoich namiętności
Zakratuj okna
być może
pewnego dnia ktoś zapragnie
cię uwolnić


nowy wiersz dla starych przyjaciół
by nie myśleli że już umarłem





droga

nie czytajcie zbyt mądrych poetów
oni mogą wam zawrócić w głowach
tak skutecznie
że powrót będzie już niemożliwy

nie zastanawiajcie się nad poszczególnymi
słowami, aluzjami, erudycyjnymi popisami
nie szukajcie ukrytych znaczeń

nie próbujcie zrozumieć zbyt mądrych poetów
oni mogą wam otworzyć oczy
rozwiązać ręce, rozsupłać język

nie ufajcie zbyt mądrym poetom
oni mogą sprowadzić was na drogę
bez końca


całe życie

mój syn to krzyczy
to uśmiecha się
przez sen

co się może śnić
takiemu małemu dziecku?

- podobno całe życie


z naszego okna widać wielki wóz

ta cisza między mną a nocą
doprowadzi mnie kiedyś do krzyku

oby słowa między mną a tobą
nie doprowadziły nas kiedyś do ciszy

: co noc
gdy ty jesteś już za granicą snu

z naszego kuchennego okna
obserwuję wielki wóz


• • •

wyobraź sobie że ten świat
został stworzony również dla ciebie
- to drzewo, opadające liście, błysk
światła w kałuży, deszcz który zaczął
właśnie padać, każda kropla z osobna

pustka tej ulicy jest także dla ciebie
i dla ciebie jej kres


jak sen po nieprzespanej nocy


w takich chwilach wydaje mi się
że życie jest piękne: idę
przed siebie, przede mną tylko
pusta droga, przede mną miejsca
do których nie muszę dotrzeć,
ludzie których nie muszę spotkać;

płatki śniegu topią się
na mojej wyciągniętej dłoni
jak pamięć snu o świcie
po nieprzespanej nocy


nie sen nie jawa

Maćkowi


do późnej nocy piłem wódkę
z młodym człowiekiem który
chce być poetą
piliśmy wódkę i czytaliśmy
wiersze Jacka
rozmawialiśmy o O'Harze
i wielu innych ludziach

jest już południe
a mnie wciąż pęka głowa
przygotowuję sobie śniadanie
kanapki i grzane parówki
z pobłażaniem myśląc o czasach
gdy byłem wegetarianinem

nie ściąłem jeszcze włosów
wciąż słucham Stationary traveller
i Perły Joplinki
założyłem nie noszone od dwóch lat
koraliki
ale mimo wszystko jestem już
tym samym innym człowiekiem

idąc wciąż do przodu bez przerwy
wracam

4. 05. 1991



2


ten człowiek w lustrze
ukradł mi moją twarz


kilka lat nie pisałem wierszy
kilka lat nie czytałem wierszy
czasami tylko sięgałem po strefę skażeń
piotra bratkowskiego w której wciąż znajduję
siebie jakim byłem wtedy
gdy po zimowej nocy
z kilkoma butelkami dla towarzystwa
piotr wychodząc powiedział
: chcę zmarznąć na dworcu
czekając na pociąg do warszawy

kilka lat nie pisałem wierszy
nie szukałem ich a one
obchodziły mnie wokół
nie dając się przyłapać na chwili słabości

kilka lat w czasie których jedni odeszli
inni przyszli
: mam coraz więcej znajomych
coraz mniej przyjaciół - jak to napisał piotr

i tylko ta dziwnie znajoma twarz w lustrze

jak ja nienawidzę luster

1999



życie jest ciągłą wędrówką
w poszukiwaniu szczęścia

trzeba zapomnieć o nocach przy włączonym świetle
niepoprawnych pomysłach wzlotach wyobraźni

trzeba pamiętać:
o siódmej pobudka
o wpół do ósmej karol do szkoły
martynia do przedszkola
ósma z minutami włączyć komputer

życie toczy się dalej
enter
życia nie można ominąć
enter
życie jest ciągłą wędrówką w poszukiwaniu szczęścia

plik zapisz jako: „życie”
czy zachować zmiany w pliku „życie”?

„tak”

enter


wyjście awaryjne

w przedziale
między końcem początku
a początkiem końca

(kiedy młodość jest już tylko wspomnieniem
w którym zapamiętane z dziecięcych lat
drobnostki pielęgnuje się jak relikwie

a obawa przed dożyciem starości
narasta z każdym dniem)


panicznie szukam bocznych drzwi
których ze strachu
przecież i tak nie otworzę


gdy moje dzieci mówią tato

rozglądam się wokół siebie

gdy moje dzieci mówią
- tato
- rozglądam się wokół siebie
szukając tego młodego faceta
który jeszcze przed chwilą był tu ze mną

widocznie wyszedł na zawsze po zapałki


moja córka widziała
niebieskiego słonia

- kiedy byłam duża
u babci i dziadka na podwórku
chodził niebieski słoń
- opowiada martynka

- a czy ja też tam byłem córeczko?

- ciebie nie było
bo przecież ty się jeszcze wtedy nie urodziłeś
- odpowiada z powagą moja córka

przeglądam się w jej oczach
i szukam w nich siebie

- ale kiedy się w końcu urodzę
to się z tobą ożenię - żartuję

- tata jaki ty jesteś niemądry
przecież tatusiowie i córki
nie mogą się ze sobą żenić
-
śmieje się martynka

jak ona się pięknie śmieje


mój syn wie
jak trudno osiągnąć szczęście

karol siedzi nad zeszytem i odrabia zadanie domowe
pisze: przód, krzak, wrzask, brzask, strzęście

- szczęście - poprawiam

- przecież po te pisze się erzet - upiera się mój syn

ma rację
po te pisze się er zet

na szczęście wie przynajmniej tyle


11 sierpnia umarło wiele gwiazd

- to już nie będzie słoneczka?
- zmartwiła się martynka
słysząc o zaćmieniu

na brzegu człowiek z osmalonym talerzem
z arcopagu
próbuje wypatrzeć malejącą tarczę na niebie
wyłaniającą się co jakiś czas
zza gęstych chmur
publiczność na leżakach jest zawiedziona

znudzona martynia woli obserwować jastrzębia
który pojawił się z drugiej strony
i krąży nad lasem
bo on już nie wróci
tak jak zmartwychwstałe po godzinie słońce

wieczór spędziliśmy na wypatrywaniu
spadających gwiazd
i tylko my zauważyliśmy ich śmierć


podwieźć cie?
nie, po dwieście pięćdziesiąt”

przejeżdżam obok nich codziennie
machają rękami wdzięcząc się po kurewsku

czasem myślę żeby spróbować
za tych pięćdziesiąt złotych

ale szybko przeliczam
: pięćdziesiąt to dzień pracy
dwadzieścia czekolad dla dzieci
cztery kompakty w macro
pół lalki dla martyny
strój zorro dla karola

albo spłoszony wzrok przy joli
która przecież i tak o niczym się nie dowie


nie lubię trzymać jajek w lodówce

przecież to tylko zbieg okoliczności
kaprys losu
korekta scenariusza

bo mogło być tak
: piękna erica eleniak puka do moich drzwi
rozmawiamy o życiu
a później o jej piersiach
ale to nie ten czas nie to miejsce

a mogło być tak
: zła chwila moment zapomnienia
ten samochód i moje ciało pod nim

albo inaczej
: tak czy siak
wte czy wewte

: jednak stało się

dlatego nie bądź taka zimna
niepotrzebne nam dwie lodówki


dwa wyjścia

na jednej ścianie narysowałem okno
na drugiej drzwi

stoję pośrodku pokoju
nie wiem

- wyjść czy wyskoczyć


przestrzeń między buntem a puntem

dzisiejszy bunt zaczął się bez przeszkód
: odczekałem aż dzieci zasną
a jola zabierze się za wieczorne sprzątanie

wyłączyłem technicsa
by muzyka nie odciągnęła od rozmyślań
i schowałem pilota do sony
by nie skusił mnie kolejny film
zaś wentylator mojego pentium II
jest na tyle cichy
by nie rozpraszać skupienia

i kiedy egzystencja zaczęła mi już dokuczać
wytrącił mnie z bólu istnienia warkot auta sąsiada

- myśli o buncie wyparło marzenie o puncie


starszy o trzynaście lat

nie pamiętam już tamtego sierpnia

dzisiaj spotkałem się ze zbyszkiem
on wino ja kawę on marlboro ja goldeny
pierwsze spotkanie po ośmiu chyba latach
dwaj panowie przed czterdziestką
pamiętający się jeszcze z wieku XX

i trzeci pan z brodą z sąsiedniego stolika
- cześć zbyszek co porabiasz
i do mnie - cześć boguś
- cześć... - zakłopotanie i wirowanie pamięci

- nie poznajesz widzę
a ja ciągle pamiętam jak w rzymie
patrzyliśmy z autobusu

gdy stałeś na placu przed kościołem
żegnając nas machaniem przed nowym życiem

- trzynaście lat temu - mówię do siebie

- piotr zawojski, pamiętasz? - pyta
a ja kiwam głową:
- pamiętam cię pewnie że cię pamiętam

tylko siebie gdzieś po drodze zapomniałem


linia życia

do późna siedziałem przed komputerem

obudziłem się z twarzą na poduszce klawiatury
mój nos oparty na klawiszu
zapisał kilka stron samego
___________________________________________
___________________________________________
___________________________________________
___________________________________________
___________________________________________
___________________________________________
___________________________________________
___________________________________________
___________________________________________

przerwałem tę linię
budząc się do życia


mam nadzieję że po mojej śmierci
dzieci mnie spalą

wciąż nie noszę krawata
marynarkę od święta na nogach welury
rękawiczki kupiłem dopiero wczoraj
kiedy skóra na dłoniach popękała od mrozu

golę się wciąż od golenia do golenia
włosy ścinam raz na rok
jola szybko chwyta wtedy nożyczki i tnie
bo wie że mogę się rozmyślić

na wiszące nad moim biurkiem zdjęcie boba dylana
dzieci mówią: tata
i tylko dziwią się, że kiedyś grałem na gitarze

mam nadzieję
że kiedy przyjdzie ta chwila
włożą je do wewnętrznej kieszonki czarnej marynarki
i poprawią pętlę krawata
która nie uczyni mi już krzywdy


życie to tylko taka przeciętna gra

daleko jej do quake’a

w roku 2000
mój komputer mógł przestać działać

w obawie przed pluskwą
sylwestra spędziłem na kopiowaniu
pliku „życie” na dyskietki
- szkoda byłoby stracić
w jednej chwili tyle wspomnień

teraz mam aż trzy życia
i już nie muszę bać się śmierci
nawet jeśli zginę nie wszystek umrę
bo zostaną mi jeszcze dwa życia w zapasie
i zawsze mogę zacząć zabawę od początku

z łatwiejszego poziomu

   styczeń 2000



1


czterdzieści lat minęło...

e tam,
od razu czterdzieści

dopiero 18!
(plus Vat)

w totolotku
jeszcze się mieszczę


sto lat, sto lat

życie zacina się
po czterdziestce
(ale zaczyna się po pięćdziesiątce
z zagrychą)

- a kto z nami...
niech go piorun...



romantyczność

dom pełen dzieci
toaleta to jedyne miejsce
gdzie można spokojnie zapalić
i poczytać

siedząc na muszli
wertuję najpierw „Dziennik”
później „Wyborczą”
a na koniec
najnowsze wiersze Genowefy


• • •

- Aloo? Tatuu? Mama Kaka Nana dada bum!
- szczebiocze przez telefon Emilka
opowiadając że jechała samochodem
z mamą, Karolem, Martyną i dziadkiem

- Kochasz tatusia, córeczko? - pytam
- Ta! – słyszę całusa w słuchawkę

i przychodzi mi na myśl
że gdybym teraz umarł
mówiłaby w przyszłości
że nie pamięta swojego ojca


pierwsza miłość


Martynia nie ma czasu
na czytanie lektur
na nic nie ma czasu

za oknem wiosna
a moja córka
zakochała się
pierwszy raz w życiu

ze słuchawkami na uszach
wciąż słucha
Smells like teen spirit
i zapamiętale czyta biografię Cobaina

woli to niż
Dziewczynkę z zapałkami
która przecież też
osiągnęła nirvanę


• • •

- Masz siłę masz wiarę -
podśpiewuje Karol
który jeszcze niedawno nie wyobrażał sobie
że zostanie kimś innym niż piłkarzem
takim jak Christian Vieri

teraz ubrany
w wykonaną na zamówienie koszulkę Juventusu
ze swym imieniem i nazwiskiem na plecach
zapamiętale szarpie struny
ćwicząc na gitarze proste akordy

- Gdy przyjdzie co do czego
wolisz stać w tysięcznym tłumie przed sceną
czy na niej? -
pytam

ale on nie słyszy mnie śpiewając
- Nie żyjesz za karę...


dlaczego dotychczas

nie trafiłem szóstki w totka

trzy miliony do wygrania
- ile to by problemów rozwiązało!

skreślam numery:
4 - moje urodziny
5 - urodziny Karola
6 - urodziny Joli
18 - urodziny Emilki
29 - urodziny Martynki

a jaka szósta liczba
jeżeli nie wiem kiedy umrę?


tydzień na świecie
(wg www.onet.pl)


2. 07
Anioł biorący udział w happeningu „Światełko do nieba” na zakończenie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Krakowie okradł aktorki.


3. 07
Uprawianie seksu podczas jazdy samochodem na autostradzie z prędkością 110 km/godz. samo w sobie nie jest sprzeczne z prawem – orzekł sąd w Kolonii w Niemczech.


4 .07
Islandia interweniowała w Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim, gdy wyszło na jaw, że władze Grecji w ramach przygotowań do Olimpiady w Atenach w 2004 roku wydały zezwolenie na otwarcie w stolicy 30 nowych domów publicznych.


5. 07
Unikalne, rozbierane zdjęcia Madonny, sztuczne penisy, maszyny do kopulacji, wibrator z 1910 roku i pasy cnoty dla mężczyzn, to wszystko można zobaczyć w pierwszym seksmuzeum w Polsce.

6. 07

Dzisiaj 80 lat kończy gen. Wojciech Jaruzelski, pierwszy prezydent RP, przywódca PRL z lat 80., główny współautor stanu wojennego w 1981 r. Do dziś uważa on, że stan wojenny „ocalił Polskę przed wielowymiarową katastrofą”.


7. 07
W stanie Minnesota pewien złodziej, który właśnie napadł na bank i zamierzał pospiesznie oddalić się z miejsca przestępstwa, nagle stwierdził z przerażeniem, że zatrzasnął sobie w samochodzie kluczyki.


8. 07
Operacja rozdzielenia irańskich sióstr syjamskich trwała bez przerwy od niedzieli 6 lipca rano do wtorku 8 lipca po południu. Uczestniczyło w niej 24 lekarzy. Siostry zmarły w odstępie 90 minut.


9. 07
Britney Spears nie jest już dziewicą...

lipiec 2003



ten wiersz piszę po pięciu piwach


chciałem go napisać po pierwszym
ale wraz z drugim czekałem na wenę
która przyszła po trzecim
chwyciłem za długopis
lecz uciekła z czwartym
z rozpaczy wypiłem piąte

dlatego taki krótki
a mimo to
zwala z nóg


wyłowione w necie

dla Wiśni


jeżeli czujesz się czasem mały
bezużyteczny
i w depresji

pomyśl
że kiedyś byłeś najszybszym
i najbardziej farciarskim
plemnikiem w swojej grupie


daleko od grecji

- Jaka piękna katastrofa. Czyje to?
- pyta Paja
- Nie moje, żałuję
- odpowiadam
- Moje prywatne kataklizmy
są mało estetyczne

nigdy nie byłem w Grecji
i nie lubię tańca
przed czwartym piwem


sms do ludożerców

:-(


widokówki.

20 lat później. 23 (a może 22)
sierpnia 2006

Żona.
Śpi.
Dzieci.
Pies.
Drzwi na klucz.
Mondeo.
Jakoś leci
szerokim łukiem


życie zacina się po czterdziestce

(sequel)
cytat z rybowicza

- ilekroć życie uśmiechało się do mnie
zawsze okazywało się
że był to uśmiech szyderczy



do gali

- jak u ciebie?
- zapytałaś
a ja znowu udawałem
że nie słyszę

- jak u mnie? -
odpowiadam teraz
swojemu komputerowi
- tak samo
: wciąż lubię piwo
dużo piwa
odpowiednio schłodzonego
ale niekoniecznie
byle było

ciągle jest jak być nie powinno
nadal uważam że świat to sen pijanego abnegata

zadowolona?
zaskoczona?
przecież spodziewałaś się takiej odpowiedzi

i tylko żałuję
że nie masz 20 lat mniej

bo jakie byśmy cudne wiersze
wspólnie przepijali


dobra nieznajoma

przyzwyczajam się do myśli o końcu
oswajam ze śmiercią

jawi mi się jak wyśniona nieznajoma
która mnie odwiedzi
gdy będę jej potrzebował
w chwili upojenia
każda kobieta jest piękna
bo jest


biografia prawdziwa

był
i go nie ma


życie zacina się po czterdziestce
(remake)
to co się da, podziel na dwa”

życie zacina
się po czterdziestce
(ale zaczyna się po pierwszej pięćdziesiątce
z zagrychą)

- jeszcze raz
jeszcze raz -


życie zacina
się po czterdziestce
(lecz po setce już płynie)

- i jeszcze jeden
i jeszcze raz –


życie zaczyna się
po połówce

- dwadzieścia lat
a może mniej –


koniec filmu


• • •


komputer nie może zostać wyłączony
ponieważ nie zamknąłeś pliku „życie

„błąd:
nie wypełniłeś rubryki „data śmierci”


: XXI wiek

enter

„teraz możesz bezpiecznie wyłączyć komputer”


 
Copyright 2017. All rights reserved.
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego