opinie link - Bogdan Prejs

Przejdź do treści

Menu główne:

poezja

Marcin Hałaś
Bunt ustateczniony


Po długim milczeniu przypomniał o sobie, jako poecie, Bogdan Prejs. Do tego rodzaju powrotów warto podchodzić z rezerwą. Autor jest czynnym zawodowo, aktywnym dziennikarzem. Tomik wierszy może więc być rodzajem autoterapii, próbą przekonania siebie i świata, że coś jeszcze pozostało z dawnych pięknych lat. Tymczasem w przypadku Bogdana Prejsa otrzymaliśmy nie powtórkę z przeszłości, ale najdramatyczniejszy, najbardziej dojrzały i najpiękniejszy zbiór jego liryków. Mowa o „najnowszych zmianach w pliku: życie” (Mikołów 1999).

W autorze, jak ropiejąca zadra, tkwi kompleks zdrady, czy też porzucenia. Porzucenia poezji w imię uporządkowania świata, który nabiera w jakimś sensie pięknego, ale tak dalekiego literaturze rytmu: Trzeba pamiętać: / o siódmej pobudka/ o wpół do ósmej karol do szkoły martynia do przedszkola/ ósma z minutami włączyć komputer. Ten kompleks został dokładnie opisany i zdiagnozowany: kilka lat nie pisałem wierszy/ kilka lat nie czytałem wierszy/ (...) kilka lat nie pisałem wierszy/ nie szukałem ich a one/ obchodziły mnie wokół/ nie dając się przyłapać na chwili słabości/ (...) kilka lat w czasie których jedni odeszli/ inni przyszli/ (...) i tylko ta dziwnie znajoma twarz w lustrze// jak ja nienawidzę luster. Tak rodzi się piękny poważny bunt, nie rwący sztandarów, ale przeżuwający gorycz, którego mottem jest częstokroć cytowana fraza Grochowiaka: Bunt nie przemija, bunt się ustatecznia.
Czasami z buntu pozostają jedynie gesty:
wciąż nie noszę krawata/ marynarkę od święta na nogach welury/ rękawiczki kupiłem dopiero wczoraj/ kiedy skóra na dłoniach popękała od mrozu// golę się wciąż od golenia do golenia/ włosy ścinam raz na rok/ jola szybko chwyta wtedy nożyczki i tnie/ bo wie że mogę się rozmyślić// na wiszące nad moim biurkiem zdjęcie boba dylana dzieci mówią: tata/ i tylko dziwią się że kiedyś grałem na gitarze. Zapewne od takich gestów więcej heroizmu wymaga o wiele bardziej przyziemny wybór z tekstu poświęconego przydrożnym kurwom - tirówkom: czasem myślę żeby spróbować za tych pięćdziesiąt złotych// ale szybko przeliczam/: pięćdziesiąt to dzień pracy/ dwadzieścia czekolad dla dzieci/ cztery kompakty w macro/ pół lalki dla martyny/ strój zorro dla karola// albo spłoszony wzrok przy joli/ która przecież i tak o niczym się nie dowie.
Ale mówmy o buncie. Czy to jeszcze jest bunt?:
dzisiejszy bunt zaczął się bez przeszkód/: odczekałem aż dzieci zasną/ a jola zabierze się za wieczorne sprzątanie. Czy to jeszcze jest bunt, skoro poeta dowcipnie puentuje: myśli o buncie wyparło marzenie o puncie. Myślę, że Prejs szkicuje sytuację, która dotyczy wiele osób z jego, także mojego, pokolenia urodzonych w latach 60. Przecież to nasza pokoleniowa obawa: tylko siebie gdzieś po drodze zapomniałem; i to także nowe doświadczenie, którego jako pokolenie już dotknęliśmy: - tata jaki ty jesteś niemądry/ przecież tatusiowie i córeczki/ nie mogą się ze sobą żenić -/ śmieje się martynka// jak ona się pięknie śmieje.
Iluż rówieśników Prejsa to odczuwało, ale nie miało odwagi napisać o tym wiersza. O ile w latach 80. bunt tej generacji wyrażał Dariusz Tomasz Lebioda, to dekadę później głosem jej buntu ustatecznionego stały się wiersze Bogdana Prejsa.

(Requiem dla pokolenia.
Górnośląskie Towarzystwo Literackie, Katowice 2000)



Krzysztof Karwat

Plik: życie - życie w „pliku”


Ten malutki tomik wierszy jest niepozorny i bardzo skromny, wydany «nakładem własnym, reglamentowanym», co o jego wartości nie rozstrzyga, bo takie praktyki stosowano już przed wojną. Zresztą w tym przypadku prostota tego «wydawniczego» gestu niesie dodatkowe znaczenia. Poeta bowiem postawił przed sobą taki oto problem: jak (i czy w ogóle pisać) wiersze w epoce wszechogarniającej kultury masowej, której wyróżnikami są agresywna reklama, komercyjna telewizja i śmietnikowy Internet? Jak i dla kogo, skoro nawet poeta musi uzbroić się w komputer, co wyraźnie zmienia warunki poetyckiej rozmowy z Czytelnikiem?

Bogdan Prejs także we wcześniejszych swych tomikach dowodził, że potrafi zdobyć się na dystans, autoironię, poetycki humor. Tu stanowią one wręcz niezbędny oręż w cichej walce o to, by nie zatracić jednostkowego, prawdziwie «człowieczego» wymiaru życia. Umiejętność prowadzenia lingwistycznej zabawy, która szuka rozwiązań w grze słów i ich wieloznacznych sensach, jest niczym koło ratunkowe, które bohater tych wierszy rzuca samemu sobie. On zdaje sobie bowiem sprawę, że nie jest w stanie oddzielić się od «reszty świata» i podlega tym samym szaleństwom i chorobom naszej odhumanizowanej cywilizacji. Gdy spojrzy się na siebie autoironicznie, to przynajmniej swoją codzienność można jakoś ogarnąć, ponazywać, dodać do niej choćby tylko cień egzystencjalnej refleksji. Niech więc po owej codzienności krzątają się najbliżsi, żona, dzieci, przyjaciele, koledzy, niech noszą swoje prawdziwe imiona:

dzisiejszy bunt zaczął się bez przeszkód

: odczekałem aż dzieci zasną

a jola zabierze się za wieczorne sprzątanie  (...)
i kiedy egzystencja zaczęła mi już dokuczać

wytrącił mnie z bólu istnienia warkot auta sąsiada

- myśli o buncie wyparło marzenie o puncie

(„przestrzeń między buntem a puntem”)


Ten wiersz nawiązuje do poetyki Andrzeja Bursy i jego słynnych «dylematów cierpienia». O ile jednak Bursa swą kpiną wypierał dziedzictwo romantycznego wielosłowia, o tyle Prejs wskazuje na cywilizacyjne «przeszkody», które poecie nie pozwalają nawet przyzwoicie «pocierpieć», skazując go na odgrywanie jakichś nowych, «niepoetyckich» ról społecznych (dodać tu trzeba, i to wcale nie na marginesie, że Prejs jest na co dzień dziennikarzem, szefem tyskiego oddziału DZ).

Znakiem najbardziej wymownym tej nowej jakościowo sytuacji jest wspomniany już komputer (”Mój komputer jest piękny” - napisze autor w stopce redakcyjnej tej książeczki, ale tego wyznania nie radziłbym traktować dosłownie). Sarkastyczny tytuł tomiku - «najnowsze zmiany w pliku: życie» - staje się więc zupełnie czytelny. Pod ironią czai się jednak refleksja wcale poważna. Oto żyjemy bowiem niczym na śmietniku - śmietniku informacji, popkulturowych symboli, jakby nie mogąc obudzić się «do życia». Prejs czerpie z tego świata pełnymi garściami jego leksykę, swoistą komputerowo-cywilizacyjną «grypserę». A robi to po to, by niejako odwrócić znaczenia słów i przenicować na wylot współczesne mity o postępie i rozwoju człowieka. Sam czasem czuje się jak dinozaur w ogrodzie zoologicznym, gdzie niezbędne są podpisy pod «eksponatami», tak by nadchodzące pokolenia nie pomyliły, «kto jest kim»:


wciąż nie noszę krawata

marynarkę od święta na nogach welury
(…)
na wiszące nad moim biurkiem zdjęcie boba dylana
dzieci mówią: tata
i tylko dziwią się, że kiedyś grałem na gitarze

mam nadzieję
że kiedy przyjdzie ta chwila
włożą je do wewnętrznej kieszonki czarnej marynarki
i poprawią pętlę krawata
która nie uczyni mi już krzywdy

(„mam nadzieję że po mojej śmierci dzieci mnie spalą”)

I znowu pomocna jest ironia, humor. Ale nie śmiech, bo lepiej nie mylić swego prawdziwego życia z plikiem „życie”. Lepiej nie mylić pozorów z prawdą.

(Dziennik Zachodni, 38/2000)



Karol Maliszewski
W kraju paru tysięcy poetów

(...) W książeczce Bogdana Prejsa, który wrócił do poezji po kilku latach, mignęła mi twarz Piotra Bratkowskiego, wspominana razem z całą mitologią pokolenia lat sześćdziesiątych:
czasami tylko sięgałem po „strefę skażeń” piotra bratkowskiego w której wciąż znajduję siebie jakim byłem wtedy. Prejs zderza w nowych tekstach ową mitologię zbuntowanej młodości z tym, co z nami wszystkimi zrobił czas. Najciekawsze fragmenty dotyczą zdziwienia, że można pisać bez buntu, że można grzecznie o synku, córeczce, małżonce, cierpliwie dzierganej codzienności. Swoje rzeczowe drobiazgi liryczne autor ozdobił rysunkami dzieci. Teraz cała rodzina pracuje na sukces poety. Plus komputer. Takie są najnowsze zmiany w pliku „życie” (tytuł) w Mikołowie i okolicach.

(Kurier Czytelniczy, 66/2000)


 
Copyright 2017. All rights reserved.
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego