m@łpa opinie - Bogdan Prejs

Przejdź do treści

Menu główne:

poezja


Grzegorz Sztoler
Arkusz interaktywny

Bogdan Prejs umiejętnie połączył poezję z techniką komputerową. Jego najnowszy arkusz poetycki "@" wydany został w formie książeczki i krążka CD.

- Zawarłem na nim rodzinne zdjęcia, moje wiersze, a także dwie piosenki w wykonaniu nieistniejącego od pięciu lat zespołu Yossarians - mówi autor, redaktor - dyrektor tyskiego oddziału „Dziennika Zachodniego”.
Na wieczorze poetyckim zorganizowanym 11 bm. pojawili się przyjaciele, rodzina, znajomi mikołowskiego poety.
- Nie lubię słowa: poeta. Poeta zawsze kojarzył mi się z Mickiewiczem i czymś natchnionym. A ja nigdy taki nie byłem. Nie znoszę metafor. Piszę wiersze publicystyczne. Najbliższa jest mi twórczość poetów pokolenia 1968 piszących o konkretnych problemach - podkreśla Bogdan Prejs.
Jego arkusz poetycki to właściwie udoskonalona wersja poprzedniego pt. „Najnowsze zmiany w pliku: życie”, który nawiązywał do komputerowych znaczeń i symboli.
- Jeden z wierszy nawiązywał do pluskwy milenijnej i problemu roku 2000 - opowiada B. Prejs. - Wszystkie teksty, które miałem na komputerze, zgrałem na dyskietkę. Pluskwa się nie pojawiła. Wiersz przestał być aktualny. Pozostało kilkanaście egzemplarzy tomiku, który także stracił sens. Postanowiłem stworzyć go jeszcze raz. Ponieważ jest rok 2000, wymyśliłem, że połączę poezję z techniką komputerową. Powstał arkusz interaktywny.
- Nie jestem już buntownikiem. Wiek temu nie sprzyja. Niesie z sobą chociażby odpowiedzialność za rodzinę. Powoduje, że pewne zachowania nie przystoją. Stanisław Grochowiak napisał, że „bunt nie przemija, bunt się ustatecznia”. Nadal jednak nie poddaję się wizualnym konwencjom, które wiążą się z mężczyzną w średnim wieku. Nie uznaję krawata, marynarki, odprasowanych spodni i błyszczących butów, fryzury w kancik. Nie uważam, że muszę się co rano golić. Strzygę się raz na rok. Jeśli komuś to przeszkadza, bardzo przepraszam - ale to już jego sprawa - podkreśla poeta.
Wieczorowi autorskiemu towarzyszył koncert Zespołu, który po latach zagrał na prośbę poety.
- Bogdan trafił mnie swoimi wierszami. Podoba mi się, że pisze krótko i do rzeczy - powiedział Michał Kowal, który śpiewał i grał na gitarze razem z Piotrem Adamusem (perkusja), Piotrem Zabłockim (klawisze) i Adamem Dolotem (bas).

(Nowe Echo, 20/2000)



Magda K. [Michał Gramatyka]
Zawartość pliku: „życie”


27 sierpnia, w niedzielny wieczór odbyła się multimedialna prezentacja wierszy Bogdana Prejsa. Impreza wpisana w Plener „Tychy 2000” zgromadziła kilkudziesięciu wielbicieli poezji.

Tylne wejście, półmrok, rzędy krzeseł. Widownia zasłonięta kotara. Nigdy wcześniej nie oglądałam sceny Teatru Małego z tej perspektywy. W oczy rzucają się dwa elementy - wielki biały ekran i telewizor z jarzącym się jaskrawozielonym napisem „video”. Rozpoczęcie prezentacji uzupełniło ten zestaw o element trzeci - stolik oświetlony lampką, za nim osoba Autora.

Ponadgodzinne sam na sam z wierszami Prejsa przesycone było atmosferą «tamtych» czasów. Odżywały dawne dni, leciutkim płomieniem żarzyły się punkty zapalne wczorajszych buntowników. Festiwal Woodstock ze swoją niepowtarzalną atmosferą, ostatni koncert Beatlesów (dach wieżowca firmy „Apple”, Lennon brawurowo śpiewający „Get back...”, brutalnie interweniująca policja), rozterki Polaków szukających lepszego, emigracyjnego jutra we wczesnych latach osiemdziesiątych. Słowa przeplatane muzyką, fragmenty filmów. Na ekranie telewizora mozaika - sceny z „Top Gun”, przeplatane sekwencjami „Lotu nad kukułczym gniazdem”, musicalu „Hair”, koncertu Janis Joplin... Kalejdoskop wrażeń uzupełniał ekran - James Dean, Bogdan Prejs, Bob Dylan, Vincent van Gogh, znowu Prejs (Dylan?).
Monotonny głos poety odczytuje kolejne strofy swoich wierszy.
Jest w nich wszystko - miłość do dzieci, uwielbienie dla muzyki lat przełomu, tęsknota za «niegdysiejszym» sobą - autentycznym, buszującym w zbożu...

Są nawiązania do aktualnych tematów - „sióstr miłosierdzia” stojących przy drogach, ostatniego zaćmienia słońca, milenijnej pluskwy. Wszystko to prawdziwe, szczere. Nieprzetłumaczalne na inne języki. Na wskroś polskie...
Siłę spotkania z Bogdanem osłabiały nieco niedostatki techniczne - zbyt słabe nagłośnienie, mało widoczny ekran telewizora. Chociaż może właśnie o to Autorowi chodziło? Goście słuchali poety w absolutnym skupieniu, każdy ruch , skrzypnięcie krzesła mogły spłoszyć i tak ulotne treści…

Kiedy wieczorem wracałam do domu, wszystkie głośniki mojego samochodu na pełny regulator wyśpiewywały „Let the Sunshine”. Na cześć Prejsa i jego poezji…

(Tydzień w Tychach, 35/2000)



Sławomir Błach
Poezja multimedialna

Niecodzienny wieczór poetycki zdarzył się w niedzielę, 27 sierpnia, w tyskim Teatrze Małym. Obecni na spotkaniu goście zostali zaproszeni na zaciemnioną scenę, a bohater wieczoru - Bogdan Prejs odczytywał wiersze z tomiku „najnowsze zmiany w pliku: „życie”. Publikacji towarzyszy płyta kompaktowa „WybórWierszyWulgarnych”, której zawartość dostępna jest także w Internecie. Tak jak płyta, prezentacja miała charakter multimedialny: autor czytał swoje wiersze przy muzyce, filmach i przeźroczach.

- Podczas wieczoru autorskiego byliśmy świadkami multimedialnej prezentacji nowego tomiku poezji. Dlaczego zdecydowałeś się na taką formę?
- Z paru powodów. Arkusz poetycki „najnowsze zmiany w pliku: życie” jest wydany także na płycie kompaktowej, a to determinowało sposób jego prezentacji. Podczas dzisiejszego wieczoru nie posłużyłem się co prawda komputerem - wymagałoby to wiele zachodu - ale prostsze środki, które wybrałem, można jednak łącznie uznać za multimedia: magnetofon, wideo, przeźrocza. Drugi powód: nie znoszę typowych „wieczorów autorskich” - one są z reguły bardzo nudne: poeta siedzi przy stoliku i czyta wiersze po kolei. Chciałem uniknąć nudy i zaprezentować swoje wiersze w scenerii, która zagwarantuje mi to, że będzie ciemno i widzowie… nie będą rozmawiać. Samo słuchanie byłoby rzeczywiście nudne. Tu można było zobaczyć parę - wydaje mi się - niezłych zdjęć, obejrzeć fragmenty paru niezłych filmów i posłuchać niezłej muzyki.
- Dobra poezja broni się sama. Czy multimedia w poezji to nie jest jakaś proteza, podpórka poezji?
- Ja nie wiem, czy to jest dobra poezja; wierzę, że jest. Mój wieczorek był czymś na kształt spektaklu czy happeningu, aczkolwiek wszystko było wyreżyserowane. Dobra poezja nie potrzebuje takiej podpórki, ale czy ta podpórka jej przeszkadza?
- Na spotkaniu autorskim słyszeliśmy teksty, które odnosiły się do rzeczywistości lat 60 - 80. Dlaczego usłyszeliśmy je dopiero teraz?
- Pierwsza część spotkania to było przypomnienie wierszy z poprzednich tomików. Są to czasy mi drogie: w latach 60. się urodziłem, a w latach 80. miałem dwadzieścia parę lat, dojrzewałem w tych trudnych, ale i ciekawych czasach. Teraz jestem za stary na przeżywanie współczesnej kultury. To czas dla obecnych 20-latków.
- Zobaczyliśmy dziś Bogdana Prejsa, który porównuje się z Bobem Dylanem. Czy to jest tylko zewnętrzne podobieństwo?
- Nie szukam podobieństwa na siłę ani nie uzurpuję sobie prawa do „bycia podobnym”, bo to jest niemożliwe. Boba Dylana darzę wręcz kultem. Gdy miałem 22-23 lata, byłem bardzo podobny do Dylana, gdy on miał lat dwadzieścia parę. W jednym z wierszy napisałem: „moje dzieci patrząc na zdjęcie boba dylana mówią: tata”.

- Czy na płycie CD-ROM zobaczymy dokładnie to, co podczas dzisiejszego spektaklu?
- Książeczka i płyta kompaktowa to zestaw. Tomik ma tytuł „najnowsze zmiany w pliku: życie”, a płyta - „WybórWierszyWulgarnych”. Na CD znalazły się - oprócz wierszy - dwie piosenki grupy Zespół, rodzinne zdjęcia, a także ciekawostki o mojej żonie, córce i synu.
- Dziękuję za rozmowę.

(Echo, 35/2000)


 
Copyright 2017. All rights reserved.
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego