Bunt nie przemija opinie - Bogdan Prejs

Przejdź do treści

Menu główne:

proza


DP [Dariusz Pohl]
Książki

Użyte w tytule słowa „bardzo podręczny” świetnie oddają charakter tej książki. Zarówno bowiem jej format (nawiązujący wielkością do klasycznych pocket books), jak i przemyślana hasłowa kompozycja sprawiają, iż w ręce Czytelnika trafia niezwykle skondensowana treściowo, a zarazem interesująca, wciągająca w lekturę książka.

Autor, dziennikarz muzyczny „Dziennika Zachodniego”, porwał się na śmiałe zadanie skatalogowania i opisania przeróżnych przejawów i aspektów poszczególnych subkultur młodzieżowych - byłych i istniejących. Nieco szumnie można by więc powiedzieć, iż jest to praca z zakresu antropologii kulturowej. Sądząc jednak po barwnym, żywym języku i interesującej szacie graficznej, nie dzieło naukowe było najważniejszym celem autora i wydawcy.
I tak oto Czytelnik otrzymuje książkę, której główna część to bogaty leksykon subkultur - hasłowo zbudowany wykaz zaczynający się od „Anarchistów”, a kończący na „Yuppies”. W każdym haśle zostaje omówiona historia i geneza ruchu, jego czołowi przedstawiciele i ideologia. Wszystko dodatkowo (w części zatytułowanej Image) wzbogacone obszernym materiałem ikonograficznym - jeśli więc ktoś nadal nie jest zorientowany, co to są i jak wyglądają irokezy czy glany niewątpliwie powinien sięgnąć do tej książki.
To oczywiście jedynie ciekawostki. Jednak książka jest niewątpliwie interesująca dla wszystkich, którzy pragną dowiedzieć się czegoś bliższego na temat wielu istniejących i ważnych dla młodzieży ruchów. Dzięki dociekliwości autora możemy bowiem zrozumieć, na czym opiera się tożsamość każdej z opisanych subkultur – jakiej jej uczestnicy słuchają muzyki, jakie książki i płyty są kultowe (patrz część „Z regału kontestatora”), jak się ubierają i jakie mają poglądy. Dowiemy się, co znaczy wypisywane przez blokersów na murach CHWDP (specjalny rozdział poświęcony graffiti), dlaczego nastoletni punkowcy uważali, że nie ma dla nich żadnej przyszłości (słynne „No future”), czy skąd się wzięła pacyfa.

Książkę kończy rozdział zatytułowany „Artyści są wieczni” – zbiór wywiadów z czołowymi artystami polskiej sceny rockowej.

(Education World, 1/2004)



Marcin Sitko
Bunt się ustatecznia

Rozmowa z Bogdanem Prejsem, dziennikarzem DZ, autorem książki o subkulturach „Bunt nie przemija”.

- Co skłoniło poetę i dziennikarza do napisania książki o subkulturach? Czy istniała na rynku luka, może nikt nie poruszał wcześniej tych tematów?

- Powinienem powiedzieć, że to rzeczywiście była chęć uzupełnienia jakiejś luki, choć ta książka powstała poniekąd przez przypadek. Jest efektem moich zainteresowań z jednej strony muzycznych, a z drugiej związanych z kulturą alternatywną. Trzeba jednak pamiętać, że „Bunt nie przemija” to przede wszystkim słownik, którego celem jest uporządkowanie informacji na temat subkultur i pomieszczenie informacji o nich w jednym zwartym wydawnictwie. Młodzi dowiedzą się z niego, że subkultury istniejące obecnie nie są pierwszymi, a dorośli, że świat nie skończył się na przykład na erze hipisowskiej, albo dlaczego ich dzieci wolą słuchać chociażby hip-hopu. W tym rozumieniu jest to książka mająca być pomostem pomiędzy pokoleniami. Ostatni w miarę powszechnie dostępny słownik subkultur Mirosława Pęczaka ukazał się w 1992 roku, więc pewnych spraw nie porusza.

- Na czym skupiłeś się, pisząc swój słownik?
- Na opisie wszystkich subkultur, które występowały bądź obecnie występują w Polsce, a także tych, których u nas nie było, ale miały na nie wpływ (wiadomo, że u nas nie było bitników, ale trudno ich nie ująć w słowniku, jeżeli byli niejako źródłem wszelkich późniejszych ruchów). Ich opis stanowi zasadniczą część książki, ale pozostałe jej części dotyczą subkulturowych slangów, ważnych piosenek, kontrkulturowych postaci i dzieł. Są też artykuły poświęcone ważnym wydarzeniom oraz kilkanaście wywiadów, między innymi z muzykami takich grup, jak Lady Pank, TSA, IRA, Paktofonika czy Pogodno.
- Jakie są twoje doświadczenia z subkulturami, należałeś kiedyś do jakiejś?
- Bezpośrednio nigdy w żadnej nie uczestniczyłem, ale najbliżej mi było, jako młodzianowi, do hipisów. Zewnętrznie ujawniało się to , w co trudno może dziś uwierzyć, w noszeniu długich włosów i słuchaniu muzyki z lat 60. i 70. Do teraz noszę koraliki na szyi. Jestem jednak człowiekiem myślącym i nie potrafiłbym podporządkować się subkulturowym wymogom pozbawiającym człowieka własnego charakteru. To tak jak na przykład z przynależnością do konkretnej partii i ślepym wyznawaniem jej haseł, jakby się nie miało własnych poglądów. Dlatego tak, jak nie mógłbym zostać politykiem, nie umiałbym stać się bezkrytycznym wyznawcą określonych idei kontrkulturowych. Co do hipisów właśnie, nigdy nie sięgnąłem po narkotyki, które wśród nich były czymś oczywistym. Za to wciąż jest u mnie umiłowanie pacyfizmu, jakkolwiek by go wykpiwać, i sympatia do ludzi, bo ja ludzi po prostu lubię i trzeba mnie naprawdę porządnie wkurzyć, żebym kogoś przestał szanować. Mimo to z biegiem lat paradoksalnie zacząłem skłaniać się w stronę subkultury, która przeciw hipisom bezpośrednio wystąpiła. Mówię o punkach. To wiąże się z przynależnym im sceptycznym spojrzeniem na świat, które mnie charakteryzuje.
- Muzyka, o której wspomniałeś, to ważny element twego życia?
- Lubię muzykę rockową, a ona wywodzi się z buntu, który jest motorem napędowym świata. Pogodzenie się z tym, co jest, oznacza zastój, dopiero sprzeciw i kontestacja rzeczywistości prowadzą do wykształcenia się nowych wartości. Z buntu wyrasta także wiele subkultur. Co prawda ja już mam czterdzieści lat i to trochę za późno na naiwną próbę zmieniania świata, ale kiedyś też byłem dwudziestolatkiem wyznającym hasło „Nie wierz nikomu po trzydziestce”. A czasem jednak pewne wartości się może nie tyle dewaluują, co raczej trzeba je ocenić na nowo. Dlatego nie jestem już kontestatorem w potocznym rozumieniu, ale bunt wciąż we mnie pozostaje. Nie noszę na przykład krawata. Może to naiwne, ale jest on dla mnie symbolem poddania się konwenansom, a ja ich nie znoszę.

- W subkulturę wchodzi się, kiedy jest się młodym. Jaki jest portret osoby, która na przykład zakłada hipisowską koszulę w kwiaty lub stawia włosy na sztorc?
- Wszystko wiąże się z wrażliwością przynależną okresowi przechodzenia w wiek dorosły, z poszukiwaniem swojego miejsca w świecie, ale również z pewną nieodpowiedzialnością, która w tym przypadku nie rodzi jeszcze konsekwencji. Nastolatek ma prawo powiedzieć „nie” nawet wtedy, kiedy nie ma racji, bo jest to jakiś dowód na to, że on myśli, że chce zmieniać coś, co jego zdaniem jest złe. Człowiek dorosły ma już swoje obowiązki, musi zadbać o utrzymanie rodziny, a to prowadzi do kompromisów.
- Autor wie, co mówi, bo sam ma dzieci, które stoją przed wyborami…
- Moje starsze dzieci są akurat w wieku dorastania i faktycznie się buntują. Mam jednak nadzieję, że w ich przypadku będzie to bunt, jeżeli można to tak określić – odpowiedzialny, że będą się buntować świadomie i że przejmie to formę poszukiwania, a nie totalnej negacji. Że nie przekroczą granicy, za którą jest już nie kontestacja, lecz bezmyślne sprzeciwianie się wszystkiemu. Liczą na ich umiejętność odróżniania dobra od zła, a mądrości od głupoty. Niech lepiej będą szukającymi swego miejsca Holdonami z „Buszującego w zbożu” czy mówiącym „Próbowałem, przynajmniej próbowałem” McMurphym z „Lotu nad kukułczym gniazdem” niż gotowym na każdy kompromis Joem Lamptonem” z „Wielkiej kariery” czy też, z drugiej strony, hedonistycznym bohaterem „Gorączki sobotniej nocy”.

- Przeciwko czemu można się obecnie buntować i czy ten bunt może być na tyle silny, by stworzyć nową subkulturę?
- Buntować można się zawsze - przeciw światu, wiecznie żywej hipokryzji, konwenansom, przeciw wojnie… Nie mamy dziś Wietnamu, ale mamy Irak. Subkultury nie tworzą się z dnia na dzień, ale to obecna rzeczywistość wykształciła chociażby antyglobalistów. Jestem przekonany, że gdyby jakimś cudownym sposobem przeniósł się w dzisiejsze czasy jakiś hipis sprzed lat, to szedłby w pierwszym szeregu antyglobalistycznego wiecu.
- Zatytułowałeś swój słownik „Bunt nie przemija”. Faktycznie nie przemija?
- To jest oczywiście cytat ze Stanisława Grochowiaka. W pełni brzmi „Bunt nie przemija, bunt się ustatecznia” i oddaje istotę ewoluowania ludzkiej natury. Przecież każdy buntownik kiedyś dorośnie i stanie przed kolejnym wyborem. I albo się wyrzeka młodzieńczych ideałów, albo pozostaje karykaturą siebie samego, albo też potrafi znaleźć nową formułę dla swojego buntu. Jest takie powiedzenie „Jeżeli raz byłeś hipisem - na zawsze nim pozostaniesz”. Zachowanie wierności dawnym przekonaniom dowodzi, że miały one sens.

(Dziennik Zachodni, 227/2004)


 
Copyright 2017. All rights reserved.
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego